środa, 27 marca 2013

Rozdział 52

W poniedziałek, gdy tylko wstałam, włączyłam komputer z zamiarem poszukania lotu do Berlina z Dortmundu, oczywiście takiego, co odbyłby się jak najszybciej. Wczorajsze spotkanie tak mnie rozochociło, że chciałam tam wrócić jak najszybciej, do mojego blondyna... 
Uważałam, że powinnam tam być i go wspierać jak najbardziej. Zatem, szukałam wszędzie gdzie się da, i okazało się, że najbliższy lot będzie dopiero... w środę, i o godzinie 18 w dodatku! 
Wkurzyłam się. Nie miałam ochoty czekać, chciałam wrócić do Berlina jak najszybciej. Autobusem nie miałam ochoty się tłuc. Parę razy już tego doświadczyłam i wcale nie wspominałam tego dobrze... 
Pozostała jedynie podróż samochodem. Trochę mnie to przerażało. Sama, przez pół Niemiec... 
Ale przecież mogłam ustawić GPS w aucie, wziąć mapy. Tyle że... drugi samochód Marco miał usterkę, i stał dalej nienaprawiony. Musiałam więc dziś zaprowadzić go do serwisu. Nie było to zbyt poważne uszkodzenie, zatem powinni szybko to zreperować. 
Więc prędko się ogarnęłam i podjechałam autem do najbliższego autoserwisu. Obiecali, że szybko postarają się naprawić usterkę. Chciałam już nawet jutro wyjechać. Wiem, niecierpliwa ze mnie kobieta... Ale cóż. 











Nudziło mi się niesamowicie... 
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Kto to mógł być? Ania miała dziś wyjechać, Mario i Robert mieli trening. Okazało się, że to Cathy postanowiła mnie odwiedzić. 
- Nadio, tragedia - powiedziała załamana. 
- Co się stało, kochana? - zapytałam. 
- Nie mogę rzucić palenia, ja nie umiem nad tym zapanować - jęknęła. - Męczyłam się ostatnimi dniami, nie kupowałam sobie... Ale dziś rano moja znajoma mnie poczęstowała, ja nie umiałam się powstrzymać i... 
- Rozumiem - przerwałam jej - myślisz, że mnie jest łatwo? 
Ostatnimi czasy brałam bardziej tabletki na uspokojenie. Nieco jednak odczuwałam brak papierosów. Tak samo jak Cathy, próbowałam zapomnieć, mimo wszystko, odczuwałam pewny brak czegoś! I jeszcze teraz moja kochana przyjaciółka narobiła mi jeszcze większego smaku.
Aż w końcu podle wykorzystałyśmy fakt, że Marco jest w Berlinie, a Mats na treningu. 

Cathy nie wytrzymała i kupiła aż dwie paczki Malboro. Wyszłyśmy do ogrodu i kopciłyśmy. 
Taka była prawda, że ciągle po cichu zmagałam się z wielką chęcią zapalenia. Nie udało mi się tego pokonać, niestety... 
Spaliłyśmy we dwie całą jedną paczkę, napoczęłyśmy nieco następną. Paliłyśmy jak smoki. W końcu powiedziałam "dość". 
Podczas kopcenia opowiedziałam Cathy o ostatnich przeżyciach. Poparła mnie w moim postanowieniu najszybszego pojechania do Berlina. Powiedziała, że na moim miejscu zrobiłaby dokładnie to samo. 
W końcu weszłyśmy do domu, zrobiłam herbatę. Cieszyłam się, że miałam z kim pogadać. Spodziewałam się także, że gdy trening się skończy, Lewy z Mario zapewne mnie "napadną" . 
Faktycznie, napad nastąpił niebawem. Gdy otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się Mario... i Mats! Przeraziłam się - w ogóle nie pryskałyśmy się z Cathy żadnymi perfumami, ani nic nie zrobiłyśmy, żeby pozbyć się zapachu. 
- Cześć chłopaki! - powiedziałam. 
- Cześć Nadio, jest u Ciebie Cathy? - zapytał Mats. - W domu jej nie ma, więc musi być u Ciebie! 
- A jest, jest - powiedziałam. - Wejdźcie... 
Mats nie odwiedzał nas zbyt często. Już się spodziewałam, co będzie, gdy wyczuje od Cathy papierosy... Opowiadała mi, że Mats potrafi być wybuchowy, mimo miłego usposobienia... 
- O, Mats - zawołała Cathy - co tu porabiasz? 
- Magiczne siły mnie tu przywiodły - zażartował Mats, i pochylił się, żeby pocałować siedzącą Cathy. - Ej! Co to za smród papierosów! Cathy! Obiecałaś mi... 
- Mats, ja nie mogę tego rzucić - powiedziała skruszona Cathy. - Proszę cię, nie gniewaj się... 
- Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie! - denerwował się Mats - ile mam ci jeszcze powtarzać, że ci nie wolno palić? 
- Mats, nie krzycz - zwrócił mu uwagę Mario - spokojnie... 
- Spokojnie? Dziewczyna mi się truje na oczach, a ty mówisz spokojnie? Nadia, chyba do Marco muszę zadzwonić... pewnie z nią kopciłaś, co? 
- A ty co, nasz ojciec jesteś? - próbowałam rozluźnić atmosferę. - Nie radzę ci, po co ma się dodatkowo stresować?! 
- Mats, ja dorosła jestem, ty nie możesz mi rozkazywać - powiedziała Cathy, próbowała przybrać stanowczy wyraz twarzy. 
Mats wziął torebkę Cathy i wyciągnął z niej napoczętą paczkę. Już jej nie oddał swojej ukochanej. 
- Mats... 
- Chodź Cathy do domu, musimy porozmawiać. I nie strzelaj fochów, błagam! Robię to dla twojego dobra... 
Cathy pożegnała się ze mną i Mario, podobnie Mats. I wyszli. Westchnęłam głęboko, usiadłam naprzeciwko Mario. 
- Gdzie masz Roberta? - zapytałam. 
- A miał jakieś sprawy na mieście - odparł Mario - a dzwoniłaś dziś do Marco? 
- Nie - powiedziałam - może zrobię to wieczorem, albo on zadzwoni. 
- Tylko nie gadaj z nim godzinami, bo ja też chcę się z nim skontaktować - powiedział Mario z uśmiechem. 
- Oj, Mario, Mario - zaśmiałam się. - Brakuje ci go, prawda? 
- Żebyś wiedziała - westchnął - jesteśmy zżyci jak nikt. Dzień bez długiej rozmowy z nim to dzień stracony. 
- A o czym tyle gadacie? - uśmiechnęłam się.
- O wszystkim - powiedział Mario. - Jemu mogę wszystko powiedzieć, wiem, że nigdy mnie nie wyśmieje, często coś poradzi. 
- Rozumiem - powiedziałam. - Mam zamiar wybrać się do niego niebawem. 
- Lecisz samolotem? - zapytał przyjaciel.
- Nie - powiedziałam - jadę sama. Samochodem. 
- Serio?! - zdziwił się Mario. - Nie boisz się? Tak sama, pół Niemiec... 
- Wezmę mapy, może GPS się ustawi... - powiedziałam.
Wkrótce zadzwonił ktoś z serwisu, oznajmił, że samochód już jest zreperowany. Powiedziałam o tym Mario i razem wybraliśmy się po auto. Błyskawicznie wszystko zrobili.











Po odebraniu samochodu, Mario poprosił, żebym go odwiozła do domu. Zrobiłam, jak prosił. Bez wpadki udało mi się dojechać, gdzie trzeba. Mario nazwał mnie "świetnym kierowcą" .
Miałam zamiar zadzwonić do Marco, gdy dotrę do domu. Jak pomyślałam, tak zrobiłam... 
- Halo? Nadia? - odezwał się.
- Hej skarbie - powiedziałam - jutro przyjeżdżam do Ciebie! 
- Serio? - ucieszył się. - A w jaki sposób? 
- Samochodem... innego wyjścia nie mam - powiedziałam. - Przyjadę, bo bardzo cię kocham... mogłabym nawet na koniec świata! 
- Dasz radę, moja ty dzielna, kochana Nadio... - powiedział czułym tonem. - Nie mogę się doczekać, aż cię znów zobaczę... 
- Ja też - powiedziałam - kocham cię bardzo, wiesz? 
- Z wzajemnością - powiedział - jesteś dla mnie wszystkim... 
Kochałam, gdy on tak do mnie mówił. Takie słowa jak te przyprawiały moje serce o szybsze bicie... 
Wymieniliśmy jeszcze kilka czułych słówek, aż się pożegnaliśmy. Miałam zamiar wyjechać jutro wczesnym rankiem, zatem wzięłam walizkę, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, wzięłam szybko prysznic i poszłam spać, aby nabrać sił. 
Czekała mnie długa droga. 




// omg... nie podoba mi się ten rozdział. nic się praktycznie nie dzieje -.- 
zresztą, same oceńcie... 

kto przeczytał, niech zostawi komentarz, żebym miała motywację do napisania nowego i LEPSZEGO rozdziału... :> 



28 komentarzy:

  1. uwielbiam <33 Jest świetny tak jak wszystkie, ma w sobie to coś :D Czekam na kolejny *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3
    Ja też musze się wziąć za kolejny rozdział, bo żadnego pomysłu...
    Czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj świetny jest jak zresztą wszystkie <3
    zapraszam do mnie:
    lenka-borussia-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ... jak zawsze ! : )

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny jest !! nie wiem co Ci się nie podoba !!
    czekam na ciąg dalszy....
    zapraszam http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/
    mile widziany komentarz ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. super .

    Zapraszam do mnie http://ona-ty-i-ja.blogspot.com/ - Nowy roździał

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi się bardzo podoba !
    Jest super <3
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś ty, super super, czekam na kolejny i zapraszam do sb meg-und-marco-echte-liebe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Co ty chcesz? Jest świetny, tak jak zresztą wszystkie. ;D
    Czekam na kolejny <33

    OdpowiedzUsuń
  11. No co Ty, rozdział jest genialny <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie marudź świetny jest ! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Sorki, że znów tak późno jestem :) Niestety nie mogłam wcześniej ci dodać komentarzy, bo coś mi się zacięło:( Teraz nadrabiam zaległości u wszystkich :) Rozdział świetny ! :) Pisz, pisz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział :)
    Czekam na kolejny:P
    Mam nadzieję, że Nadia szczęśliwie i bez wypadku dojedzie do Berlina :)

    OdpowiedzUsuń
  15. *__*
    Ubóstwiam Cię ;)
    Ja po długiej przerwie dodałam rozdział ;D
    http://jakciewidzetopiszcze.blogspot.com/2013/03/chapter-xvii.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem, co Ty chcesz od tego rozdziału... Jest świetny ;) jak cała reszta ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. Jest 3 rozdział :)
    http://your-and-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  19. Supeeeer ! czekam na następny ;)<3;*
    Zapraszam do siebie ;) nowy rozdział http://botylkocibiechce.blogspot.com/2013/03/ciche-dni.html mile widziane komentarze ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. ŚWIETNYYY !
    Dawaj szybko nexta bo nie mogę się doczekać ;D /
    Zajrzyj do mnie ;D
    Nowy rozdział zapraszam ;D http://wzyciupieknesatylkochwile1.blogspot.co

    OdpowiedzUsuń
  21. Da sie przeżyć! ;)
    Dawaj następny!

    OdpowiedzUsuń
  22. I widzisz? niby taki nie dobry,a masz już tyle komentarzy! ;)
    Rozdiał bardzo mi się podoba bo taki zwykły... szczybko wstawiaj!

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak on ci nie może się podobać?!
    On jest genialny , nic dziwnego wszystkie rozdziały jakie piszesz są genialne ^^

    OdpowiedzUsuń
  24. Ciekawe czy Nadia dojedzie bez stłuczki xd :)
    Super, jak zwykle :P

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział. Zapraszam do mnie http://przezjedenwyjazd.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń