piątek, 8 marca 2013

Rozdział 37

Marco nie chciał mi zdradzić, dokąd jedziemy. W końcu wyjechaliśmy z miasta, jechaliśmy kawałek autostradą otoczoną lasem. W końcu skręcił gdzieś i w końcu zaparkował przed jakimś wielkim domem. 
Ale ten dom wyglądał dosyć przerażająco. On musiał być stary i opuszczony od dawna. 
Mimo wszystko... dosyć ciekawe miejsce, mimo, że nieco wzbudzało strach. 
- Marco, a po co tutaj przyjechaliśmy? - zapytałam drżącym głosem.
- Ten budynek który widzisz to nawiedzony dom. Po Dortmundzie chodzą plotki, że w nocy tutaj straszy... - powiedział Marco. - Zawsze chciałem się przekonać na własnej skórze... 
W mig zrozumiałam całą niespodziankę. Marco zabrał mnie na noc do domu w którym ponoć są duchy! 
- Ty chcesz tu zostać na noc? - zapytałam zdziwiona. - Ty się nie boisz? A jak ten dach na głowę nam się zarwie? 
- Ze 100 lat tu stoi ta chata i się nie zarwał - powiedział. - Skarbie, pamiętasz horror na którym w kinie byliśmy? Tam był podobny nawiedzony przez duchy dom...
O tak, świetnie pamiętałam ten seans. 
- A skąd masz klucze? - zapytałam. 
- Ma się znajomości - uśmiechnął się. - Mówiłem, że cię czeka dreszczyk emocji! 
- Nie wiem, czy chcę tam wejść... - powiedziałam. - Podobno duchy wcale nie istnieją, ale mimo wszystko... 
- Nie bój się... ze mną nie zginiesz - powiedział mój ukochany i czule pogłaskał mnie po dłoniach. 
Zdecydowałam się w końcu wyjść z samochodu i obejrzeć od środka Nawiedzony Dom. 
Było dość zimno w środku! Mimo opuszczenia, nie było wielkiego bałaganu. Wszystko na swoim miejscu, tylko trochę kurzu na meblach. Nagle ujrzałam flagę BVB! Może kilkadziesiąt lat temu mieszkali tutaj kibice Borussii? 
Miejsce może i interesujące, jednak wzbudzało we mnie trochę strachu. Na drzwiach do jednego z pokoi wisiała duża kartka z narysowanym drzewem genealogicznym jakiejś rodziny, która tu zapewne mieszkała. 
W salonie odkryłam czarno-białe zdjęcie jakichś dziewczyn. Były ubrane w ówczesne koszulki BVB. Te zdjęcie zostało zrobione na stadionie Borussii. 
Dreszcz mnie przebiegł po plecach. Zaczynało się ściemniać za oknem. 
Podeszłam do Marco i się przytuliłam mocno do niego. On pogłaskał mnie po włosach... 
- Kochanie, a jaką historię ma ten dom? - zapytałam. - Wiesz może, kto tu kiedyś mieszkał? 
- Jest to dosyć smutne, kochanie, ale chętnie ci opowiem. - odparł mój towarzysz. - Wtedy to dopiero ciarki cię przejdą! 
Zaczęłam faktycznie cała drżeć, już nie tyle z chłodu, co z przestrachu. Widać, że ten budynek krył coś w sobie co wzbudzało prawdziwy lęk. 
Byłam pełna podziwu dla Marco, który chciał się przekonać na własnej skórze co się tu w nocy dzieje. 
Chociaż... tak w głębi serca, sama zaczynałam odczuwać ciekawość. Przypomniało mi się, jak przed laty wieczorem spacerowałam z Karolem i jego kolegą po opuszczonej, starej fabryce... 
Marco na szczęście zabrał ze sobą latarkę, dostaliśmy się do sypialni. Stało na środku pokoju duże łóżko, obok komoda i szafa z ubraniami. 
Zauważyłam, że księżyc jest na niebie w pełni i wokół niego mnóstwo gwiazd. 
Usiadłam na kolanach Marco i on zaczął opowiadać historię związaną z tym domostwem. 
- Skarbie, moja świętej pamięci prababcia opowiadała mi przed laty, co kryje w sobie ten dom. - zaczął. - Widzisz, ponad wiek temu, według jej opowiadań, mieszkał tutaj seryjny morderca, który sprowadzał tutaj młode dziewczyny, wykorzystywał je i mordował. Zwłoki chował w domu, nigdzie ich nie zakopywał. Pewnego dnia, koleżanki jednej z zamordowanych dziewcząt, przyszły i w ramach zemsty go zadźgały nożami... Nadia, wszystko okej? 
Zaczęłam się trząść, to co Marco opowiedział, było po prostu straszne. 
- Marco... wracajmy do domu - wyszeptałam. - A co, jak pod tym łóżkiem leżą jakieś zwłoki? 
- Mam sprawdzić? - zapytał. 
- Naprawdę tego chcesz? A co, jeżeli... 
Marco delikatnie zepchnął mnie z kolan i poświecił latarką pod łóżkiem. 
- Nic tu nie ma - obwieścił. - Czekaj, jakieś pudełeczko tu leży! 
Wyciągnął jakąś zakurzoną szkatułkę. Oczywiście musiał otworzyć, Marco był strasznie ciekawski. Ale to, co tam było... 
- O matko... to są... ludzkie oczy? - wydukałam. 
- Na to wygląda - potwierdził Marco. - Ten morderca musiał wydłubać je jednej ze swoich ofiar po zamordowaniu. Co to musiał być za człowiek... takiego to tylko na ukamienowanie był wysłał. 
- A co się stało, gdy te dziewczyny go zadźgały? - zapytałam. Po pierwszym przestrachu znowu obudziła się we mnie ciekawość. 
- Zapakowały jego zwłoki do worka i ukryły w piwnicy... albo w jakiejś szafie - powiedział. - Prababcia sama już nie pamiętała. 
- O matko! - wyrwało mi się na cały głos. 
- Spokojnie - wyszeptał Marco. - Po 60 latach od śmierci seryjnego mordercy wprowadziła się tu jakaś rodzina. Więc nie musisz się obawiać, że teraz znajdziesz tu zwłoki w szafie - powiedział lekko rozbawiony. - Jednak niezbyt długo tu wytrzymali. Może tylko nawet kilka dni? Widzisz, tu są wszystkie ich niemal rzeczy... ta rodzina zwiała w nocy z tego domu i już nigdy tu nie powróciła. 
- Jak to? - zapytałam z lękiem w głosie i przytuliłam się mocniej do Marco. 
- Ukazały im się zjawy. - powiedział cicho Marco. - Przysięgam, że tak mi opowiadała prababcia! Jej ktoś identycznie to przekazał. Wszyscy w Dortmundzie sobie to opowiadają, ta historia przechodzi z pokolenia na pokolenie - wyjaśnił. - Córka ówczesnych właścicieli tego domu zeszła w nocy na dół napić się wody, gdy nagle ukazała jej się zjawa. Rozległy się jakieś niewytłumaczalne głosy. Rodzice i jej brat zbiegli na dół i wszyscy uciekli, i nawet nie wrócili po rzeczy. - powiedział Marco. - Od tej pory, czyli, zdaje się od 1965 roku ten dom stoi opuszczony. 
Słuchałam z zapartym tchem. Zaraz pewnie i my będziemy z krzykiem uciekali. 
Zerknęłam na komórkę, było już po 21. Ale szybciutko zleciało. 
- Marco, przeraziłeś mnie, nie ma co - powiedziałam. 
- Kiedyś chciałem Mario tu wyciągnąć... ale nie udało się - powiedział. 
Nagle nas oboje przeszły ciarki. Usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami. 
- O boże... - wyszeptałam i wczepiłam się w mojego blondyna najmocniej, jak mogłam. 
Rozległ się jakby jakiś płacz. Myślałam, że to tylko moje złudzenie. Jednak Marco również usłyszał to samo, co ja. 
- Kochanie, słyszysz? Ktoś tam jest... ktoś płacze - wyszeptał. 
I nagle wszystko umilkło, nawet nie zdążyliśmy sprawdzić źródła płaczu. 
- Co się dzieje? - wyszeptałam. 
Nagle znowu usłyszeliśmy jakiś głos. Należący do jakiejś dziewczyny, która krzyczała, żeby ktoś nie robił jej krzywdy. I zaraz znów cisza. Trwało to zaledwie kilka sekund, ale wystarczyło, żebym spanikowała.
- Marco, spadamy stąd! - wyszeptałam. 
Marco się nie zgodził. Widać mało było mu wrażeń. Nagle w sąsiednim pokoju rozległ się hałas, jakby ktoś przewrócił szafkę czy coś takiego. Tu musiały być duchy! Nie było innej opcji. 
Przez następny kwadrans była cisza. Nawet się nieco uspokoiłam. Marco położył się na łóżku. Ja siedziałam i czuwałam. Ale gdy nagle... usłyszałam głos jakiegoś faceta, krzyczącego coś w stylu "to po tobie", od razu wczepiłam się w mojego towarzysza najmocniej jak potrafiłam. Ale i ten krzyk okazał się jedynie złudą. Nikogo nie było w tym domu poza nami. 
Ten dom był faktycznie nawiedzony. Historia bardzo prawdopodobna. 
Marco w końcu usnął. Jak mógł?! W takiej chwili! Aż się przeraziłam, że to jakaś zła energia na niego podziałała, ale gdy usłyszałam jego równy, spokojny oddech, ochłonęłam. 
Leżałam wtulona w niego, aż nagle pod sufitem pojawiła się taka jakby mgła... nie miałam pojęcia, co to i skąd się to wzięło. Musiało być już po północy. Do tej pory nie usnęłam. 
Nagle w tej mgle ukazała się jakaś twarz! Robiła się coraz wyraźniejsza. Myślałam, że oszaleję. Serce biło mi jak szalone, bałam się, że zaraz na zawał padnę. 
Mgiełka razem z tą twarzą zaczęła opadać, coraz bliżej mnie... Nie wytrzymałam, zaczęłam wrzeszczeć, ile sił w płucach. Marco się zerwał od razu. 
- Skarbie, co się dzieje? - zapytał. 
- Widziałam... ducha - wyksztusiłam. - Pod sufitem! 
Marco spojrzał, ale już nic nie było. Zjawa zniknęła. Ale ja byłam pewna na 100 %, że widziałam zjawę. 
- Nic tu nie ma - stwierdził. - Ale wierzę ci... 
- Nie masz pojęcia, jak się wystraszyłam - powiedziałam. - A ty sobie spałeś. 
- I tak dzielna jesteś, kochanie ty moje - powiedział i zaczął mnie namiętnie całować. Od razu poczułam się lepiej. Zrobiło mi się ciepło w moim wnętrzu. 
W końcu oczy zaczęły mi się kleić, Marco pomógł mi zasnąć, trzymając mnie mocno w ramionach i głaszcząc po włosach...
W końcu się udało.






Obudziły mnie promienie słońca. Zrozumiałam, że przetrwałam całą noc w nawiedzonym domu. 
W dzień już się tak nie bałam. Podeszłam do okna, zaczęłam wyglądać na świat. Nasz samochód stał nienaruszony, na szczęście. 
Nagle odsunęłam się z przerażeniem od parapetu. Była na nim... zaschnięta krew. 
Na szczęście Marco też już się obudził. Od razu poinformowałam go o swoim odkryciu. 
- Skarbie, chciałbym jeszcze zwiedzić piwnicę - powiedział z czułością. - I potem wracamy do domu. Na 12 muszę stawić się w klubie, lecimy do Hannoveru na mecz. 
- Mało ci wrażeń? - zapytałam. 
Marco pociągnął mnie za rękę. W kuchni leżało kilka rozbitych naczyń, powód nie do wyjaśnienia... 
W piwnicy pozornie nic strasznego nie było. Jednak Marco odnalazł w szafce... po prostu, tragedia. Leżała tam ludzka czaszka i kilka kości. Miałam ochotę uciec. 
- Nadia, wychodzimy - powiedział Marco. Widocznie też już miał dosyć. - Ani minuty dłużej. 
Z chęcią się posłuchałam. Usiedliśmy w samochodzie, nieco głodni i zmęczeni. Dobrze, że miałam jakieś zakupy z Polski. Mogliśmy się posilić dzięki temu. 
Z nawiedzonego domu, z jednego okna nagle wyleciały dwa nietoperze. 
- Marco... dziękuję ci za niespodziankę - powiedziałam. - Spotkanie z duchem, to dopiero coś... 
- Mówiłaś, że się bałaś - powiedział. 
- Tak... ale teraz jest to już poza mną. - powiedziałam. 
- Teraz to wiadomo, odważna jesteś - zaśmiał się. - Wracajmy do domu! 
Ruszyliśmy. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na nawiedzoną chatę, i znaleźliśmy się na drodze do Dortmundu. 




Wróciliśmy do domu ok. 9 rano. Mieliśmy jeszcze więc nieco czasu tylko dla siebie i okazywanie sobie czułości, właśnie to chcieliśmy nadrobić. 
Wypiłam mocną kawę, od razu poczułam się lepiej. Postanowiłam iść zrobić sobie pachnącą, gorącą kąpiel. 
Pławiłam się w wannie, gdy nagle wszedł mój ukochany.
- Można się przyłączyć? 
- Zapraszam - odparłam. 
Wanna była bardzo duża, miejsca starczyłoby nawet dla trzech osób. 
Marco przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować, aż kręciło mi się w głowie. Po kąpieli czas do treningu spędziliśmy na pieszczotach i pocałunkach... tego było właśnie nam obojgu trzeba. 


// no i co o tym myślicie? 
poniosła mnie wyobraźnia trochę o_o 
jesteś już? to zostaw komentarz, z góry dzięki :* 

16 komentarzy:

  1. jaki horror się zrobił xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam uwielbiam straszne historie xd
    Jarają mnie takie rzeczy (dziwna jestem, wiem o tym xd) :D
    Bardzo podoba mi się twój blog <3

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko ! Ja bym się tam bała wchodzić :P


    + zapraszam do mnie ; ))

    http://gotzeuska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. kochaam *.* sama sie bałam jak to czytałam :D ale rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham to !! taki dreszczyk emocji w twoim opowiadaniu o.O
    heh czekam na następny :)
    zapraszam do mnie http://marco-reus-bvb.blogspot.com/
    mile widziany komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju ale straszne ;P
    Fajne urozmaicenie :D
    Pozdrawiam :)
    Świetny blog :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne! <3 Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  8. Heh świetneee < 33
    Zaczęłam czytac dopiero teraz ale żałuję że wcześniej tego nie widziałam ;p
    Kiedy następny ? ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Nienawidzę tych strasznych historii.. już miałam nie czytać ale coś mnie podkusiło.. ten sufit! I ja mądra czytałam to na noc! Rozdział jak zwykle słodki ;) Świetny.. Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Śledzę twoje opowiadanie od paru dni,ale chyba w w czwartek tydzien temu przeczytałam całość na raz (wtedy było chyba 30 rozdziałów) Stwierdziłam,ze jest GENIALNY! Rozumiesz? GE-NIAL-NY *.*
    Wprost idealny *u*
    Dziękuję,że napisałaś cos tak wspaniałego :3
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny ;D
    Jak ty to wymyśliłaś ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Muszę się zabrać za czytanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Słodki rozdziałek *.* Strasznie się zrobiło, a to lubię! :D Czekam na następny!
    Zapraszam do mnie:
    http://zdjecie-z-marco.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. To opowiadanie chyba nigdy mi się nie znudzi!! :D Genialny rozdział i chwile grozy :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Omg ! : )

    W pewnym momencie postanowiłam przeskoczyć trochę, bo się bałam to dalej czytać XD
    nie ma co masz talent dziewczyno ! :3

    OdpowiedzUsuń