wtorek, 19 marca 2013

Rozdział 46

Musiałyśmy z Anią przyśpieszyć kroku, żeby nie stracić Marco i Mario z oczu. Nie miałyśmy pojęcia, dokąd mogą zmierzać. 
Gotowało się w moim wnętrzu, a serce waliło jak oszalałe. W oczach mojej towarzyszki malował się również wyraźny lęk i strach. 
Dziwacznie się czułam, śledząc chłopaków. Ale byłam zmuszona do tego. 
Szłyśmy z kilkadziesiąt metrów za nimi. Musiałyśmy niesamowicie uważać. 
- Na litość boską, gdzie oni idą? - westchnęła Ania. 
- Mnie też te pytanie męczy - odparłam cicho. 
Gdzie oni mknęli? Marco szedł ze spuszczoną głową, Mario go cały czas obejmował ramieniem i mówił coś do niego... 
W końcu ukazał się nam pewien budynek i chłopaki skierowali swoje kroki do niego. Okazało się, że to jakaś przychodnia lekarska. Nie był to szpital, może tam byli jacyś prywatni lekarze. 
Od razu zrozumiałam, o co może chodzić... Poczułam, że kręci mi się w głowie. Ania z troską mnie objęła ramieniem i poprowadziła do ławki stojącej nieopodal tej przychodni. 
- Poczekamy tutaj - powiedziała. 
- Ania, niedobrze mi - powiedziałam. - A co, jeśli...
- Tylko bez pochopnych wniosków - powiedziała łagodnie. 
Wyciągnęła z torebki butelkę wody i mi podała. Tego potrzebowałam. 
Ale ciśnienie narastało mimo wszystko. Nie mogłam się doczekać, kiedy Marco wyjdzie... 






W końcu! Wreszcie z Anią zauważyłyśmy, że Mario i Marco wychodzą. Ale w jakim stanie... 
Marco wyszedł ze spuszczoną głową, gdy wyszli, przytulił się od razu do Mario. Stali tam we dwóch, Mario coś mówił, ale nie słyszałam co, bo było za daleko. 
Nie było na co czekać! Podeszłyśmy do nich. 
Mario był zapłakany, oczy zaczerwienione. Twarzy Marco nie widziałam, bo schował ją na klacie kumpla. 
- A wy co tu robicie? - zapytał Mario.
- Co znaczą te łzy? - zapytałam. - Sorry, ale musiałyśmy przeprowadzić śledztwo! Inaczej w życiu bym się nie dowiedziała, co...
- Marco... - przerwał moją wypowiedź Mario. - Nie możesz tego ciągle ukrywać... 
Marco uniósł twarz, on również płakał. Co się stało?! Że dwóch facetów się rozpłakało jak dzieci, to naprawdę musiało coś się wydarzyć... 
- Nadia, chodź do domu - powiedział Marco. - Muszę ci coś powiedzieć. 
Wreszcie, czułam, że jestem na progu poznania problemu Marco. 
- W takim razie ja uciekam - powiedział Mario. - Jakby co, to wiesz, gdzie mnie szukać. Trzymaj się! - Mario pożegnał się z nami, Ania również postanowiła zostawić mnie samą z Marco. Oboje poszli swoją drogą, a ja z Marco do domu, wreszcie miałam się wszystkiego dowiedzieć. Dobrze zrobiłyśmy z Anią, że śledziłyśmy chłopaków...
Ale jednocześnie bałam się, że dowiem się czegoś okropnego... 







Wreszcie dotarliśmy do domu, wracaliśmy powolnym krokiem. 
Marco poszedł do salonu, a ja poszłam zrobić herbatę na ukojenie nerwów. Mało co znowu nie rozbiłam szklanek. Ale opanowałam drżące ręce i napoje doszły bezpiecznie na stolik w salonie. 
- Skarbie, usiądź mi na kolanach - poprosił cicho Marco. - Mam przykrą wiadomość dla Ciebie. 
Zrobiłam, jak poprosił. Dreszcz mnie przebiegł po plecach.
- Kochanie, nie będę owijał w bawełnę - powiedział cichym, ponurym głosem. - Wiadomo już, dlaczego jestem ostatnio taki mizerny. 
- Czemu? - szepnęłam. 
- Zdiagnozowali u mnie białaczkę - powiedział, i od razu spłynęły mu dwie wielkie łzy po policzkach. 
Zawirowało mi w głowie. Doznałam straszliwego szoku. Rak krwi?! Czyżby dni Marco były policzone?! Przez kilka sekund nie mogłam się poruszyć. Ale wnet wybuchnęłam głośnym płaczem, którego nijak nie mogłam powstrzymać. 
Tysiące myśli naraz skłębiły mi się w głowie. Nie mogłam też uwierzyć, że Marco jest śmiertelnie chory... 
- Niemożliwe - załkałam. - Marco, czemu dopiero teraz mówisz? Co się z tobą działo przez ostatnie dni? Co ty... 
- Teraz ci wszystko wyjaśnię - przerwał mi Marco. - Ostatnie dni spędzałem w przychodniach, na rozmaitych badaniach, tobie nic nie mówiłem, nie chciałem ciebie martwić, zresztą nie wierzyłem, że mógłbym mieć białaczkę. Liczyłem, że dzisiejsze badanie wykluczy tę chorobę i będzie wszystko okej, ale jednak... okazało się, że mam raka krwi i nie mogę dłużej milczeć - wyznał. - Nie chciałem zasiewać w tobie ziarna niepewności, więc cicho siedziałem. 
- Nie chciałeś mnie martwić? Ale Mario zapewne wszystko wiedział - powiedziałam. - Wiesz, że możesz mi wszystko mówić, jak i jemu! 
- Faktycznie, może powinienem był ci powiedzieć... i jeszcze przez te moje ukrywanie się kłóciliśmy - powiedział ze skruchą. - Nie cierpię się z tobą kłócić, serce mi pęka, gdy jesteś na mnie zła... 
- Zaraz to mnie serce pęknie! - krzyknęłam przepełnionym bólem głosem. 
Poderwałam się i wybiegłam do ogrodu, potrzebowałam ochłonąć. W samej bluzie. Nie myślałam, że mogę się przeziębić. 
Marco poszedł za mną, pociągnął mnie za rękę do domu.
- Skarbie, przeziębić się chcesz? - zapytał. - Chodź do mnie, niech cię przytulę... 
Zrobił, jak powiedział. Wczepiłam się zapłakana w niego najmocniej jak mogłam. 
Brakowało mi tej jego bliskości, czułości, której w ostatnich dniach nie okazywał mi zbytnio. 
Uświadomiłam sobie, że w końcu w ogóle mogę tego nie zaznać. Rak zabił już tyle osób... ta okropna choroba miała setki ofiar. Czy Marco w końcu stanie się jedną z nich? Nawet nie chciałam sobie tego wyobrażać!
- Marco, muszą ciebie wyleczyć z tego - powiedziałam płaczliwym tonem, ciągle tuląc się do mojego ukochanego. - Ty po prostu musisz wyzdrowieć! Jeżeli umrzesz, to i ja umrę, zapamiętaj to sobie... 



//  wybaczcie, że taki krótki.
ale mam nadzieję, że się podoba :3 łzy miałam w oczach, gdy go pisałam... 
byle do piątku i do meczu ♥ nie mogę się doczekać *.* 


jesteś już? to zostaw komentarz, z góry dziękuję ♥ 






22 komentarze:

  1. ja miałam łzy w oczach jak czytałam :3
    świetne <333
    czekam na kolejny!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To smutne ! Mam nadzieję, że badania okażą się błędne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ryczę ! ; o
    Nie wiem co bym zrobiła na miejscu Nadii ...
    Mam nadziej ze wszystko będzie dobrze :)
    Czeekam niecierpliwie na kolejny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. jeju płakałam jak to czytałam ;( nie mogę no !
    czekam na ciąg dalszy i jak to wszystko się potoczy ...
    mam nadzieję zę wszystko bedzie ok i nikogo nie usmiercisz !!
    dawaj nastepny jak najszybciej ! <33
    zapraszam http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ! Wzruszylam się !
    Boże , oby on wyzdrowiał i wszystko było dobrze , bo ja się załamię :D
    Czekam na nastęny !

    OdpowiedzUsuń
  6. rycze jak głupia. Proszę nie uśmiercaj Marco! Musi wyzdrowieć i dalej wszystko ma być dobrze. Dodaj następny jak najszybciej. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. WHY? On musi to wyleczyć nie wiem jak ale musi z tego wyjść

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG!! To są jakieś żarty!? Przecież to nie może byc prawda! Marco musi żyć ! :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak go "umrzysz" to nie wiem co zrobię!
    Marco umrze, nie możliwe?!- rozmyślam tak sobie i czy to koniec?! ale nie, mam nadzieje, że dłuuuuuuugo to pociągniesz!!!! bo to blog u mnie jest number one!!
    Czekam na następny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham, Kocham, Kocham.
    Ale Marco nie może umrzeć. Tylko nie to ..;(
    masz talent. Dodaj szybko następny. Czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeju popłakałam się ;____;
    Masz świetny talent do wzbudzania emocji *.*
    Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Coooo?! Nie może umrzeć! no nie...! nie pozwalam! ej...ale mi się płakać chcę :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie no w każdym opowiadaniu jak czytam że ktoś ma umrzeć, to potem smutam cały dzień ;( On ma żyć! :D xD Też nie mogę się doczekać piątku! :) Wygramy.. Na pewno wygramy, dostaniemy się na MŚ i będziemy mistrzami! <333

    OdpowiedzUsuń
  14. Super :)
    Zapraszam do mnie nowy rozdział 5.
    http://opowiadanieoborussidortmund.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Niee, jak mogłaś mi to zrobić, tak jak myślałam, Białaczka. Cholerna choroba, ale wyleczalna, oby i Marco szybko wyleczyli. Zapraszam do siebie: http://dogwizdka.blogspot.com i na mój nowy blog http://meg-und-marco-echte-liebe.blogspot.com/ - Jest 1 rozdział! A mecz wygramy, wierze w to, albo chociaż zremisujemy!

    OdpowiedzUsuń
  16. Super rozdział. Mam nadzieję, że Marco wyzdrowieje.
    Zapraszam do mnie http://lenka-borussia-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. [Next Please]
    Smutny... łezki same do ozu napływają.. :(
    Wierzę, że wszystko jeszcze będzie dobrze!.. :D
    Pisz, pisz bo takie opowiadanie nie często się zdarza.
    Podoba mi się Twoja częstotliwość dodawania! :) Oby tak dalej! next please!
    pozdrawiam
    Grzanka ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że to białaczka.
      Płacze. . . ;(((
      Czekam na kolejny i zapraszam do siebie. :)
      http://sen-jak-z-bajki.blogspot.com

      Usuń
  18. biedy Marco, świetny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń