czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 63

(Marco)


Ten furiat Felipe wziął nóż i się z nim na mnie rzucił!

Mało co nie wbił mi go w brzuch... całe szczęście, mój ukochany przyjaciel Mario w porę mnie odciągnął na bok! 
- Chłopaki, spadamy! - krzyknął Robert. 
Wybiegliśmy jak najprędzej z mieszkania Felipe. On wybiegł za nami, ale ponieważ był nieco podpity (widać było po oczach!) , wywrócił się na schodkach! 
Aż się roześmialiśmy. Szkoda, że sobie szczęki nie wybił.
- No i czego cieszycie te pedalskie ryje?! Wypierdalać stąd! - krzyknął. - Reus, ta twoja suczka może się z życiem już pożegnać! 
- A tylko jej tkniesz - krzyknąłem - policja się już niedługo tobą zajmie, zboczeńcu! 
Felipe się jakoś pozbierał i poszedł do domu, z furią trzaskając drzwiami. 
Staliśmy przy aucie, byłem nieco roztrzęsiony. Felipe chciał mnie potraktować nożem... To był jakiś wariat. I niezły aktor... miał dobrą opinię w Dortmundzie, na którą w ogóle nie zasłużył. Żeby wszyscy wiedzieli... 
Trząsłem się jak galareta, Mario widząc to przytulił mnie do siebie i próbował nieco uspokoić. Robert dołączył do nas. 
I znów ukazała się naszym oczom ta przebrzydła postać Felipe. Trzymał miotłę w ręku! Nawet nie zauważyłem, kiedy wyszedł z domu. 
- A wy idźcie te pedalskie akty miłosne u siebie uprawiać, a nie przed moim domem - krzyknął. - Odjeżdżajcie stąd tym złomem! 
Sąsiadka wychodząca z sąsiedniego domu aż spojrzała zdziwiona. Felipe od razu się uspokoił i pobiegł do domu, jakby nic się nie stało. 
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do dziewczyn. Zacząłem bać się o Nadię. Wprawdzie nie miałem jeszcze treningów, ale niedługo już powinny się zacząć i Nadia znów będzie sama w domu część dnia... Miałem nadzieję, że policja zamknie tego sukinsyna... 




*



Ze łzami w oczach wszystko opowiedziałam Ani. Bardzo się tym przejęła. Specjalnie dla mnie poszła do apteki i kupiła "tabletki po" żebym przypadkiem nie urodziła czarnego dziecka. 
Przyjechali chłopaki. Z ich min zauważyłam, że nic dobrego się nie wydarzyło. 
- Już dziś powinni radiowozem tam podjechać i go zgarnąć - powiedział ponurym głosem Mario. - I tych jego koleżków. 
- Nie ma to jak policja - powiedziała ironicznie Ania - zawsze znajdą ważniejsze sprawy... 
- Ja się serio boję - powiedziałam drżącym głosem - a jak oni mają gdzieś jeszcze jakichś swoich koleżków? A co, jak... 
- Nie ty powinnaś się bać i czuć się winna - powiedział zdecydowanym głosem Robert. - Nie ma tu twojej winy! 
- Robert ma rację - wtórował mu Mario - sprawa już jest na policji, muszą się tym ostatecznie zająć, no muszą! 
- A po co wy właściwie tam się zapuszczaliście? - zapytała Ania. 
- Musiałem sukinsynowi powiedzieć parę słów prosto w twarz - powiedział Marco. 
- A co, jakby ci krzywdę zrobił? Wiesz, jaki on jest - powiedziałam. 
- Póki żyję, nikt go nie skrzywdzi - powiedział Mario i objął ramieniem mojego faceta. 
- Z wzajemnością - uśmiechnął się lekko Marco. 
Chłopaki zawsze potrafili pocieszyć. W ich, no i Ani towarzystwie, czułam się bezpiecznie. 
Marco usiadł obok mnie, wtuliłam się w niego. Próbowałam wierzyć, że jeszcze wszystko się ułoży... chociaż było to niesamowicie trudne... 









Po dniu spędzonym z przyjaciółmi, nadeszła pora snu. Leżałam już w łóżku, gryzłam kołdrę nerwowo. Znów mnie dopadły czarne myśli. 
Marco jeszcze się kąpał, niebawem dołączył do mnie. Leżałam na boku, on mnie zaczął przyciągać do siebie. 
- Marco... - wyszeptałam. 
- Tak, kochanie? 
- Po tym wszystkim na pewno wiesz, że długi czas nie będę chciała... 
- Tak, wiem - przerwał mi - doskonale cię rozumiem, nie mam zamiaru cię namawiać... Chciałem tylko cię przytulić. 
- Kocham cię, wiesz? - wyszeptałam. - Kiedy przy tobie jestem, czuję się w stu procentach bezpieczna. 
- Przy mnie nikt ci krzywdy nie zrobi - wyszeptał i pocałował mnie mocno w usta. - Wszystko się ułoży, zobaczysz... 
- Trauma zawsze zostanie... - wyszeptałam. - Tak prędko się nie pozbieram... 
- Będziemy cię wspierać jak tylko możemy - powiedział Marco - będzie dobrze... 
- Oby - wyszeptałam i już nic więcej nie mówiłam, tylko wtuliłam się w Marco jak tylko mogłam. Zasypiałam, czując jego delikatne dłonie głaskające moje plecy... 











NASTĘPNY DZIEŃ (PONIEDZIAŁEK) 



Obudziłam się, dalej w ramionach Marco. A on wciąż słodko spał. Jeszcze nie musiał trenować, ponoć w tym tygodniu klubowi lekarze mieli jeszcze zrobić mu pewne badania i zdecydować, czy może wznowić treningi. Miałam nadzieję, że szybko wróci do gry, bo na pewno brakowało go drużynie żółto-czarnych. 
A ja zaczęłam rozważać pójście do jakiegoś psychologa. Żeby jakoś pozbierać się po tym koszmarze... 
Miałam nadzieję, że Felipe dziś wyląduje w areszcie śledczym. 
Wyślizgnęłam się z ramion Marco, chciałam pójść i zrobić śniadanie dla nas. Ale wtedy on się obudził.
- A ty gdzie mi uciekasz? - zapytał. 
- Na śniadanko - odparłam - tylko trochę się dziwię, że jeszcze głód odczuwam... wiele dziewczyn nic by nie tknęło... 
- Dzielna ty moja, chodź do mnie - Marco pociągnął mnie na łóżko z powrotem i przytulił mocno. - Przy mnie prędko do siebie dojdziesz! 
- Nie wiem - westchnęłam - długo jeszcze będzie się to za mną ciągnęło... wczoraj widziałeś, miałam totalną załamkę... mało co nie wstrzyknęłam sobie amfetaminy. 
- Nie przypominaj - westchnął smutno Marco - dobrze, że w porę ci ją wyrwałem! Obiecaj, że więcej nie będziesz próbować! 
- Obiecuję - wyszeptałam i pocałowałam go w policzek. 
- No i dobrze - uśmiechnął się. 
Poszłam do łazienki się ogarnąć, na ciele dalej miałam sińce, które zakrywałam szczelnie piżamą. Przypominały mi ten koszmar, nie chciałam ich widzieć. Szybko się umyłam, uczesałam, ubrałam się w brązowe dżinsy, koszulkę z nadrukiem zespołu Metallica, i zeszłam na dół. 
- Odwiedzasz dziś chłopaków na treningu? - zapytałam. 
- No pewnie - odparł - może pójdziesz ze mną? 
- A chętnie - odparłam - ale nie z pustym żołądkiem! 
Zrobiłam owsiankę na śniadanie, plus tosty z salami. Popijaliśmy wszystko ukochaną zieloną herbatą. 
Znałam się trochę na gotowaniu, gdyż podczas liceum odbyłam kurs gastronomiczny. Miałam też zaliczony kurs na sprzedawcę. Dzięki temu miałam pracę w Dortmundzie, którą niestety straciłam, i to już dawno... 
Po śniadaniu Marco nie chciał czekać, od razu się ubraliśmy i ruszyliśmy do klubu. 









Już chłopaki mieli pół godziny treningu za sobą, gdy dotarliśmy. Mario gdy nas zobaczył, od razu zostawił wszystko i podbiegł do nas. 
- Marco! - krzyknął i z rozpędu skoczył mu na szyję. 
- Mario! - krzyknął Marco, z wyraźną radością w głosie, i pocałował kumpla w policzek na przywitanie. Oni zawsze się tak witali, jakby ze sto lat się nie widzieli... Ale to tylko świadczyło o ich silnej przyjaźni.
Robert również podbiegł, przywitał się z nami, aż w końcu Klopp się zdenerwował. 

- Mario, Robert, rozumiem, że dziś robicie za święte krowy?! - krzyknął.
- Już idziemy - krzyknął Robert. 
- Patrzcie na Felipe, jak ciężko pracuje, a wy co? - odparł. 
Mario i Robert posłusznie pobiegli. Wymieniliśmy spojrzenia z Marco.
- On jeszcze nie wie... - westchnęłam. 
- Jeszcze zdąży zmienić o nim zdanie, zobaczysz - odparł Marco. 
Okazało się, że może to nastąpić naprawdę niebawem! 
Chłopaki wykonywali różne ćwiczenia, a ja z Marco stałam obok trenera, który snuł opowieści o swojej piłkarskiej karierze. Ciągle musiał przerywać, żeby kogoś przywrócić do porządku. 
Nagle na boisku pojawiło się dwóch policjantów. Marco nie potrafił ukryć uśmiechu, aż Klopp na niego dziwnie spojrzał. Ja też się domyśliłam, po co tu przyszli. 
- Zastaliśmy pana Felipe Santanę? - zapytał jeden z nich. 
- Tak, to ja, a o co chodzi? - zapytał czarnoskóry obrońca Borussii. 
- Jest pan aresztowany! - oświadczył policjant. - Jest pan podejrzany o pobicie i gwałt na młodej kobiecie. 
Wszyscy naturalnie się zbiegli z boiska, gdy przyszli policjanci. I wszystkim po prostu opadły szczęki... Kloppowi mało co oczy nie wyszły z orbit. 
- O, to chyba pani składała wczoraj doniesienie? - nagle jeden z tych policjantów spostrzegł mnie i zadał mi to pytanie. Cała się zaczerwieniłam. Po co on to powiedział?! Wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć... 
- Tak - powiedziałam cicho. 
- Felipe! - krzyknął Mats - Ty... ty zgwałciłeś i pobiłeś Nadię?! No... nie wierzę! 
- Pana koledzy już zostali aresztowani - odparł policjant - panowie Scheidt, Graffe i Berg... 
- Ja nic nie zrobiłem! Nic nie wiem - krzyknął Felipe i puścił się boiskiem. 
Daleko nie nabiegł. Dorwali go i skuli w kajdanki, pokrzykując, że wyjaśnią wszystko na komisariacie. 
Wszyscy byli w szoku. A ja czułam taką ulgę, że są już aresztowani. Lekarz policyjny potwierdził gwałt, zrobiona została obdukcja. Oni musieli odsiedzieć swoje, odpowiedzieć przed sądem! 
- Nadio... - wydukał Moritz - on ci krzywdę zrobił?! Felipe?! W życiu bym się nie spodziewał, że do czegoś takiego jest zdolny! Co za skurwysyn! 
- Moritz, uważaj na słownictwo! - zwrócił mu uwagę trener. - Jestem w szoku... nie wierzę! Muszę iść wypić herbatę, macie chwilę przerwy. 
I poszedł, kręcąc głową z niedowierzaniem. 
Julian spojrzał na mnie wściekłym spojrzeniem. 
- Wszystko sobie wymyśliłaś pewnie, bo go nie lubisz i chcesz go upokorzyć, tak? - zapytał złośliwie. 
- Całe ciało ma dziewczyna w siniakach, dalej twierdzisz, że Felipe nic nie zrobił?! - odparł Marco. - Jesteś po prostu żałosny! 
- Pewnie sam ją tłuczesz - zaśmiał się głupio Julian. 
- Julian, skończ! - krzyknął Marcel - zero taktu! Boże... 
- Przestańcie o tym mówić, ja chcę o tym zapomnieć - jęknęłam. - Marco, chyba już pójdę do domu... ale jeśli ty chcesz, to zostań jeszcze z chłopakami. 
- No dobrze, ale niedługo też wrócę - powiedział i pocałował mnie w policzek. Julian dyskutował z Marcelem i Matsem, którzy chcieli powiedzieć mu coś do słuchu. 









Wzięłam proszki na uspokojenie, piłam gorącą herbatę. Mimo że czułam ulgę po aresztowaniu Felipe, dalej czułam niepokój... Julian mnie zdenerwował tym swoim podejściem. Za wszelką cenę bronił tego debila. 
Otuliłam się kocykiem, postanowiłam zdrzemnąć się na kanapie w salonie. 
Długo nie pospałam, maksymalnie piętnaście minut... obudziło mnie walenie do drzwi. I to jakie intensywne. Czyżby to Marco tak stukał? 
Przekonałam się jednak za moment, że to nie on... 
- Otwieraj, suko, wiem że tam jesteś - krzyczał jakiś obcy typ... 





// no i kolejny rozdział oddaję w Wasze ręce :3 
dla mnie taki sobie. ale mam nadzieję, że Wam się podoba ;3 


pragnę też nadmienić, że jestem niesamowicie dumna z BVB! ♥
wtorkowy mecz zapamiętam na długo ;) emocje bezcenne :3 
nie no, kocham ich <3 


A tu macie naszych kochanych Mario i Marco : 




i główna bohaterka, Nadia! ^^ 



JESTEŚ JUŻ? TO SKOMENTUJ!
Z GÓRY DZIĘKUJĘ! POZDRAWIAM! :3 

30 komentarzy:

  1. Genialny. Kocham twojego bloga <3 Zapraszam dohttp://przezjedenwyjazd.blogspot.com/ mnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciesze się że Felipe nic nie zrobił Marco i ze on został aresztowany.Rozdział jak zwykle genialny :* <3 Kocham tego bloga <3 z niecierpiliwością czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na każdy rozdział, kocham tego bloga! <3
    Nadia jest śliczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, ciekawe, kto to znowu wali do drzwi, oby biednej Nadii już nic się nie stało! Czekam na kolejny (a mecz BVB- niesamowity)
    Zapraszam do siebie:
    http://dogwizdka.blogspot.com/ - nowy post ;D
    http://meg-und-marco-echte-liebe.blogspot.com/ - nowy rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe kto to tak się dobija... mam nadzieję, ze nie skrzywdzi Nadii.
    Niech już będzie wszystko dobrze :D
    Rozdział świetny, ale dobra nie będę się spuszczała na takie denne teksty, bo doskonale sama o tym wiesz, że prowadzisz fantastycznego bloga i masz megaaa talent <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział,mam nadziejenze nic jej nie zrobi

    OdpowiedzUsuń
  7. jejkuuuu! jak mogłaś przerwać w takim momencie? ja nie mogę, teraz będę ciągle myślała o tym, czy czasami nic się nie stało Nadii.. jeśli chodzi o rozdział, to standardowo znakomity ♥ czekam z niecierpliwością na kolejny, buźki! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudne <3
    Mam nadzieję że Nadii nic nie będzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Co za skurwysyn bije do drzwi, ja nie mogę...

    PS. Przepraszam za przekleństwo ale inaczej nie mogę... wyracić moich emocji...

    OdpowiedzUsuń
  10. Boze ... co za skurwysyn z felipe...
    ZAJEBISTYY ROZDZIAŁ <3
    czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie! Ja się nie zgadzam! Nie chcę żeby Nadii się coś stało! -_-
    Nie mogę z tym Julianem i resztą! Biedna Nadia..
    Dodałaś jej zdjęcie, a ja zupełnie inaczej ją sobie przez całe opowiadanie wyobrażałam.. Czekam na następny! ;) //Anonimka

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajnie ;D
    Mam nadzieję że ten typ co przyszedł to nic jej nie zrobi xdd Przywiązałam się do Nadii i się o nią martwię ;P A potem jak wszyscy zaczną wychodzić z więzienia to chyba będą musieli się wyprowadzić O.O
    Czekam na kolejny :D Kocham <3.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo dziękuję za miły komentarz na moim blogu :). Postaram się w najbliższym czasie nadrobić rozdziały u ciebie, a w międzyczasie zapraszam na ich-liebe-bvb2.blogspot.com, gdzie pojawił się nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniały ! W końcu Felipe się doigrał , ale kto znów dobija się do drzwi ?! Julian ? Już się boję... jak mogłaś przerwać w takim momencie ;d
    Świetny, czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Awwww . *.*
    świetny ! <3
    Czekam na kolejny ! ♥
    Mam nadzieję, że dziś dodasz .:3

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowny rozdział! <3 I po Santanie ;> Czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. I bardzo dobrze że santana i jego ziomki zostali już aresztowani :D
    Ale już się boję o Nadię ... tylko żeby jej się nic nie stało ...
    U mnie wszystkie zdjęcia z sesji Marco i Mario dla GQ
    zapraszam :http://wiecej-niz-myslisz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nowy post :D
      jeśli już zaglądniesz to zostaw jakiś znak :D

      Usuń
  18. Ciekawy rozdział :)) dawaj szybko nastepny :) kurcze oglądałam losowanie LM ciekawe czy borussia pokona real mam taka nadzieje :)) znalazłam ciekawa strone http://www.bundesliga.com/pl/liga/news/2012/0000246929.php

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak dobrze, że nareszcie aresztowali tego durnia Felipe..
    Rozdział świetny! nie mogę doczekać się kolejnego ;]]
    BVB w półfinale z Realem!! Mam nadzieje, ja to wiem, że ich pokonają :D

    OdpowiedzUsuń
  20. świetny ! cudo normalnie <33
    pozdrawiam
    zapraszam http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/2013/04/rozdzia-18.html

    OdpowiedzUsuń
  21. BOSKI!!! A te zdjęcia są niebywałe ! :D Strasznie mi się wszyskie podobają :)))

    OdpowiedzUsuń
  22. W końcu Felipe i ci jego koledzy mają za swoje! Ale tak wszystko fajnie, a tu nagle BUM! I ktoś dobija się do drzwi... Daj im chociaż chwilę wytchnienia xD Mam nadzieję, że tym razem to nic takiego i szybko będzie po sprawie ;)
    Nie można ciągle tak dobrze pisać... Niestety. Ty to robisz <3 Kocham Twoje opowiadanie :D i Czekam na wyjaśnienie tej obecnej sytuacji Nadii ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. i nie wiem czemu, ale płaczę. Tak bardzo lubię Felipe, a tu nagle takie coś....rozdział świetny, znowu miałam małe zaległości, ale już nadrobiłam :)
    zapraszam w wolnych chwilach też do siebie:
    http://robert-anna-story.blogspot.com/
    http://marcin-majka-story.blogspot.com/
    http://lukasz-rozalia-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. No zajebisty! Uwielbiam <3;* czekam z niecierpliwością na nexta :)
    Pozdrawiam ;*;*;*

    OdpowiedzUsuń
  25. Super, czekam na następny :D przy okazji zapraszam do mnie http://wiki235.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Kocham, kocham, kocham .<3 Świetny rozdział ;* Czekam na nexta ;3 Zapraszam również do mnie na kolejny rozdział: http://niebezciebie.blogspot.com/2013/04/rozdzia-8.html
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń