czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 2

Nadeszła wreszcie niedziela. W sobotę nie widziałam się z chłopakami. Dziś zobaczę ich zapewne dopiero na murawie w Monachium. 
Wstałam wcześnie rano, na wpół śpiąca poszłam do łazienki, zrobiłam z sobą porządek. Niedługo miała zajechać po mnie Anka. 
Była dopiero siódma rano. Popijałam dość mocną kawę na przebudzenie, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. To była Ania. 
- Cześć Nadia, zbieraj się. Musimy być na 20:00 - powiedziała. Tak samo w jej głosie słychać było zmęczenie. 
- Już idę - dopiłam szybko kawę, wzięłam swoje klamoty i wyszłyśmy. 



Na szczęście, dojechałyśmy na czas. Miło nam nawet zleciała ta podróż, pomimo zmęczenia. Ale przez pół Niemiec trzeba było przejechać. 
Obie miałyśmy szaliki BVB na szyi i koszulki. Siedziałyśmy na Allianz Arena, czekając aż mecz się zacznie. 
W końcu obie drużyny wyszły na murawę, przywitały się i START! 
Razem z Anią od początku kibicowałyśmy żółto-czarnym. Był to ważny mecz... 
Ale, o zgrozo... Borussia została pokonana. 2:1 dla Bayernu. Miałam ochotę płakać. Anka również. 


Gdy wracałyśmy do Dortmundu, w kiepskich nastrojach, Marco do mnie zadzwonił.
- Hej Marco! 
- Cześć Nadia, byłaś na meczu? 
- Tak, właśnie z Anią wracamy. 
- Nie popisaliśmy się, co? Taki ważny mecz... 
- Szkoda, szkoda... ale nie zamartwiaj się tym! Jeszcze pokażecie Bayernowi gdzie raki zimują. - starałam się podtrzymać na duchu kumpla. W jego głosie wyraźnie było słychać podłamanie porażką. 
- Mam taką nadzieję... tak w ogóle, wczoraj rozstałem się definitywnie z Caroline - oznajmił. 
- Serio? I co ona na to? 
- A daj spokój, z całym szacunkiem ale jak wariatka się zachowywała... krzyczała, że jestem oszustem, że na pewno kogoś nowego mam itp. Ale jakoś to przeboleje. 
- Z pewnością. Tak poza tym... co tam jeszcze słychać? 
- Nic, zaraz wyjeżdżamy z Monachium. Wiesz co kochana, muszę kończyć. Porozmawiamy kiedy indziej, dobrze? Cześć! 
- Narazie - rozłączyłam się. - Anka, Marco rozstał się wczoraj z Caroline!
- A jednak - Ania nie ukrywała zdziwienia tym faktem. - Powiem Ci coś, jeśli obiecasz że nie wygadasz się przed chłopakami. 
- Obiecuję. 
- Mam takie wrażenie, że ty podobasz się Marco. Może on chce zawalczyć o Ciebie i dlatego rozstał się z Caroline? 
- Wątpię! Po prostu się nie dogadywali. 
- Nie wiem, to są tylko moje przypuszczenia. Bez nerwów - Anka się roześmiała. Ja też. 
Więcej nie rozmawiałyśmy za wiele. Pogrążyłam się w myślach. 
- Marco często mówi ostatnio do mnie "kochana" - pomyślałam. - A tam! Mario i Lewy też się do mnie podobnie zwracają. Nie, nie będę sobie robiła nadziei. 
Marzyłam już tylko o tym, żeby się położyć spać. Na jutro i wtorek miałam załatwione wolne w pracy. Ewentualnie szefowa potrąci mi z pensji, ale na szczęście rodzice czasem mi przesyłali coś na konto. 
Nareszcie dojechałyśmy do Dortmundu. Ania podrzuciła mnie do domu, a ja jak tylko weszłam, od razu się położyłam i zasnęłam w sekundę. 

1 komentarz: