CZERWIEC
Ostatnimi czasy wszystko się dobrze układa. Borussia zdobyła puchar Europy, w Dortmundzie dalej wszyscy o tym mówią i się tym cieszą. Na samo wspomnienie tego meczu czuję dreszczyk emocji.
Przez ostatni tydzień załatwialiśmy z Marco sprawy związane ze ślubem, który chcieliśmy jak najszybciej wziąć.
Miał odbyć się już... za tydzień, w piątek. Zaproszenia zostały rozesłane, sala i orkiestra zamówione, itd. Normalnie nie mogłam w to wszystko uwierzyć, że tak mi się w życiu ułożyło.
Jednak, była jedna sprawa, która mnie nieco dręczyła. Tak to już w życiu bywa, że zawsze znajdzie się jakiś kłopot.
Postanowiłam przejść się z tym problemem do Cathy, akurat i tak byłam sama w domu. Marco wyszedł z Mario i Robertem szukać sobie stosownego stroju na ślub. Ja też miałam taki zamiar, umówiłyśmy się z Anią i resztą na jutro.
Zostawiłam zatem karteczkę z informacją gdzie jestem dla Marco na stole i wyszłam.
Było urocze, ciepłe czerwcowe popołudnie. Miałam nadzieję, że zastanę Cathy w domu.
Miałam szczęście.
- Cześć, kochana - uśmiechnęła się promiennie - wejdź!
- Hej - odparłam - ale nie przeszkadzam?
- Co ty - Cathy machnęła ręką - Matsa i tak nie ma, pewnie z chłopakami się szlaja. A ja tu siedzę sama jak palec. Chcesz coś do picia?
- Okej, to może herbatę - powiedziałam i usiadłam przy stoliku. Cathy za moment przyszła z dwoma filiżankami herbaty, i usiadła naprzeciwko mnie.
- Co tam powiesz ciekawego? - zapytała.
- Wiesz, pewna sprawa mnie dręczy - wyznałam.
- Mów zatem o co chodzi, może będę w stanie ci pomóc - powiedziała.
- Wiesz... od jakichś dwóch tygodni spóźnia mi się okres... - zaczęłam - i tak sobie podejrzewam... że jestem w ciąży!
- Robiłaś test ciążowy? - zapytała Cathy.
- Nie - powiedziałam.
- Więc powinnaś zrobić! - powiedziała Cathy - i to jak najszybciej!
- Nie wiem, jak Marco by zareagował, jakbym faktycznie była w ciąży... - westchnęłam cicho.
- Jak to? Nie zostawiłby cię z tym, dałabym sobie rękę uciąć - zaczęła przekonywać mnie moja przyjaciółka. - Zaraz zresztą ślub bierzecie!
- No tak, tak - westchnęłam - faktycznie, trzeba iść kupić ten test ciążowy.
- Iść z tobą? - zapytała Cathy.
- Jakbyś mogła.
Więc założyłyśmy tylko buty i wyszłyśmy na miasto. W najbliższej aptece nabyłam ten test.
- Chodźmy do mnie, dobrze? - poprosiłam.
- Okej!
Poszłyśmy, od razu zdjęłam buty i pobiegłam do łazienki zrobić test. Jakie to były nerwy...
- Nadia? Już jest wynik? - Cathy zapukała do drzwi łazienki.
- Czekaj, jeszcze moment... o, jest - złamał mi się głos. Wyszłam z łazienki...
- I co? Jaki wynik? - zapytała Cathy.
- Pozytywny - powiedziałam cicho.
A jednak! Byłam w ciąży! Boże...
- To wspaniale, kochana - Cathy mnie przytuliła.
- Tylko jak powiedzieć o tym Marco? - westchnęłam.
- Będzie dobrze - powiedziała - jestem o tym przekonana, złotko!
*
Siedziałam w towarzystwie Cathy, popijałyśmy sok jabłkowy i oglądałyśmy jakiś serial, gdy do domu przyszedł Marco, w towarzystwie swoich dwóch najlepszych kumpli, razem z nimi przyszła Anka.
- Nadia! Cathy! Jak dobrze was widzieć - zawołała i podbiegła nas uściskać.
- No cześć - uśmiechnęłam się lekko.
- Już niedługo ślub, nie? - cieszyła się Anka - to w końcu kto zostanie twoją druhną?
- Nie mam pojęcia - westchnęłam. - Ciężko mi wybrać między wami dwiema.
- Mam ten sam problem - wtrącił się Marco.
- Wiecie co? - odezwał się Mario - trzeba zrobić losowanie!
- Mario ma rację! Dobry pomysł - dodał Robert.
- Niech będzie i tak - powiedziałam. Wzięłam dwa skrawki papieru, napisałam na nich imiona moich przyjaciółek.
I wylosowałam... Cathy!
- Ania, mam nadzieję, że wybaczysz - zaśmiałam się lekko.
- Zastanowię się - odparła ze śmiechem.
- Teraz moja kolej - odparł Marco.
On się chwilę wahał, zanim wyciągnął papierek. Na tym papierku, który wylosował, widniało imię Mario!
- Hurra! - ucieszył się Mario i rzucił się blondynowi na szyję.
- Ej, Robert, Anka, mimo wszystko macie przyjść - zaśmiałam się.
- A mamy inne wyjście? - powiedział ze śmiechem napastnik Borussii.
- Marco, pokaż jaki garnitur kupiłeś - poprosiłam.
- A zwykły, czarny - powiedział Marco, rzucając mi torbę na kolana. - Chociaż moi kochani doradcy...
- Mówię ci, biały byłby lepszy - przerwał mu Robert.
- Weź daj spokój! Na białym to wszystkie brudy widać! - wtrącił się Mario - Marco, pokazywałem ci ten ciemnozielony, byś wyglądał szałowo! Do tego różowy krawat i...
- I wyglądałby jak cygan! - wtrącił się Robert.
- Sam jesteś cygan, ciołku - warknął Mario - a w ogóle, to...
- Na litość boską, ogarnijcie się - westchnął Marco. - Nie ma to jak zakupy z nimi, dziewczyny, żebyście wy ich widziały...
- Umiem sobie wyobrazić - pokiwała głową Cathy.
- Już się nie mogę doczekać tego ślubu - powiedział Marco - już za tydzień!
- Denerwujesz się? - zapytał Mario.
- Denerwować się będę dzień przed - odparł Marco - teraz jeszcze nie!
- Niby czym ma się denerwować? - zdziwił się Robert.
- A na przykład tym że zrobię coś głupiego... - westchnął Marco. - Że pokażę księdzu język czy coś takiego.
- Chodźcie ognisko rozpalić! - zaproponował Mario.
- To chodźmy - zgodził się Marco.
Cholera! Nie miałam jak powiedzieć Marco o ciąży. Nie chciałam teraz przy wszystkich o tym mówić, chciałam, żeby najpierw to Marco się dowiedział. Cóż. Postanowiłam poczekać na odpowiedni moment.
*
Około 21 wszyscy się rozeszli do siebie. Spędziliśmy miły wieczór w sumie, wspominając dawne dzieje.
Marco robił coś jeszcze w ogrodzie, a ja poszłam usiąść sobie na sofę. W kieszeni miałam wciąż test ciążowy, który ukazywał dwie kreski. Myślałam, czy nie powiedzieć tego teraz. Im szybciej, tym lepiej by może było.
Siedziałam tak pogrążona w myślach, gdy podszedł do mnie ON. Bez słowa, usiadł obok mnie, i pociągnął mnie do siebie na kolana, zaczął tulić do siebie.
- Co taka zamyślona? - zapytał szeptem - pomyśl, już za tydzień o tej porze będziemy małżeństwem!
- Wiem, skarbie, wiem - westchnęłam.
- Czemu tak wzdychasz? Denerwujesz się? - pytał mnie blondyn czułym głosem.
- Nie o to chodzi - powiedziałam drżącym głosem.
- Więc o co? Kochanie...
Nie umiałam powiedzieć. Wyciągnęłam test z kieszeni i mu dałam do ręki. Wtuliłam twarz w jego tors. Przez chwilę nic nie mówił, jednak zaraz się odezwał.
- Nadio... skarbie, Ty jesteś w ciąży?
- Tak - wyszeptałam. - I co ty na to?
Marco chwilę się nie odzywał, widocznie był co najmniej zaskoczony tą informacją.
Ale za chwilę przytulił mnie mocniej, z jego ust wyrwał się cichy okrzyk radości.
- Cieszę się bardzo, kochanie, tak się cieszę - wyszeptał. - Będzie dobrze, zobaczysz!
Ulżyło mi. Myślałam, że będzie z tym problem, a tu proszę.
Marco naprawdę mnie kochał. Akceptował wszystkie moje wady. Ciąża również go nie odstraszyła. Trafiłam na faceta swojego życia.
Gdy tak myślałam, Marco zaczął mnie całować. Zarzuciłam mu ręce na szyję i zatopiłam się w jego namiętnym pocałunku, dla mnie ta chwila mogłaby trwać wieczność.
// mam nadzieję, że się Wam podoba ;)
kto przeczytał, niech skomentuje, z góry dziękuję :3
już o tym napisałam na drugim blogu, ale okej, powtórzę się. jestem niewiarygodnie dumna z pszczółek! ♥ czekam z niecierpliwością na finał :3
No i zapraszam do czytania, obserwowania i komentowania tego mojego drugiego bloga http://bvbstory.blogspot.com/ dziś dodałam tam nowy rozdział :>
Pozdrawiam, Sylwia :*
zajebisty rozdział nareszcie Nadia jest w ciąży :D
OdpowiedzUsuńBoże cudne. *.*
OdpowiedzUsuńCiąża. <333
Kocham to. :33333
cudowny ! <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam !
zapraszam na nowy rozdział http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/2013/05/rozdzia-26.html
świetny :P
OdpowiedzUsuńPodoba się :)! Marco tatusiem, no no :D ja też jestem dumna z chłopaków, szkoda tylko, że Mario zszedł już właściwie na samym początku... czekam na kolejny rozdział <3 Caro.
OdpowiedzUsuńCudo, cudo i jeszcze raz cudo <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i mam nadzieje, że będzie jak najszybciej :)
zapraszam: http://nowe-zycie-bvb.blogspot.com/
Awwww... Cudo w najczystszej postaci <3
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńŚwietny! :)
OdpowiedzUsuńNadia i Marco ♥
Ja też dumna ;D
Czekam na następny ;)
// Anonimka
Wspaniały <3 / Karina ;)
OdpowiedzUsuńbałam sie na początku że ta ciązą może sie nie spodobać Marco, no ale przecież on ją tak kocha , nie mogło być inaczej :D
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz czekam na nexta :D
Ajajajaja <3 Lidia w ciąży ! <3 JEJEJEJEJ <3
OdpowiedzUsuńSuper , świetne i w ogóle <3
Czekam na następny ;*
Świetny jest ten rozdział <3.Czekam na następny.:**
OdpowiedzUsuńA macie jakiś link do bloga o Piszczku? / Karolina :)
świetne i zapraszam na 4 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWspaniały ;**
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nexta ;D
Pozdrawiam ;**
Genialne! :) Od pewnego czasu miałam takie przeczucie, że Nadia będzie w ciąży i na szczęście nie myliłam się :) Ich dziecko będzie miało wspaniałych rodziców ;P Mam nadzieję, że nie obrazisz się na mnie za to, że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów.. Znalazłam je dopiero wczoraj i pół nocy zarwałam, żeby je przeczytać i stwierdziłam, że równie dobrze mogę pod tym rozdziałem skomentować twój cały blog, który jest niesamowity :) Oni wszyscy tyle przeszli, ale nie poddawają się, żyją dalej i to w nich uwielbiam :) Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze wieeele rozdziałów, bo na prawdę świetnie piszesz, mogłabym całymi dniami tylko czytać i czytać twoją twórczość :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! :P I dziękuję, że piszesz, bo przecież nie musiałaś nam zakładać bloga tylko pisać tak dla siebie :) / Stefanka
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział! jestem bardzo ciekawa jak poradzą sobie w czasie ślubu i czy Marco nie pokaże języka księdzu, haha :D zarąbiście, że Nadia jest w ciąży, będą piękne dzieci! :> czekam z niecierpliwością na kolejny! :*
OdpowiedzUsuńgenialny <3 super, że Nadia jest w ciąży. :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny
Dobrze że Nadia jest w ciąży. A rozdział cudowny<33
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i zapraszam do mnie http://bozenawojtekstory.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
Poprawiłaś mi nieco humor po wczorajszym meczu. Od rana chodzę zdołowana, a dzięki Tobie chociaż na chwilę zagościł u mnie uśmiech ;) DZIĘKUJĘ <3 jest świetny, teraz biorę się za Twojego drugiego bloga, bo przyznam się bez bicia, że jeszcze nie zaczęłam czytać, ale już nadrabiam ;)
OdpowiedzUsuńPs. Też jestem dumna z BvB. Teraz niech rozgromią Bayern w finale. Za Barçę. :)
Nadia w ciąży! :D Jaką mam radochę! :) <3 Piszesz cudownie! :]
OdpowiedzUsuńA mecz wspaniały, nasze pszczółki się postarały :> Szkoda mi trochę Barcy, ale Bayern to też dobra drużyna..
Genialny rozdział. I wreszcie Nadia jest w ciąży. Nie mogę doczekać się ich ślubu. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńsuper <33333333 kocham tego bloga ;))))
OdpowiedzUsuńSuuuuper! Mam tylko nadzieję, że to dziecko Marco, a nie gwałcicieli! Nie, no co ja gadam, na pewno Marco<3 Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://meg-und-marco-echte-liebe.blogspot.com/ - Nowy rozdział ;]
boski rozdział <3
OdpowiedzUsuńBrak mi słów. Te opowiadanie jest niesamowite. Sposób w jaki piszesz bardzo mi przypadł do gustu. WSPANIAŁE! Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;http://na-przeciw-marzeniom.blogspot.com/ ;*
OdpowiedzUsuń