poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 27

Wracałam właśnie do domu z zakupów, pomyślałam, że może odwiedzę Marco na treningu. 
Byłam w świetnym humorze, puściłam sobie w słuchawkach na full Metallikę i szłam zadowolona ulicami Dortmundu. 
- Forever trusting in who we are, and nothing else matters... - nuciłam sobie cicho pod nosem. 
Nagle ktoś mi zakrył oczy i złapał mocno od tyłu. Aż mi serce podskoczyło... Co to?! Kto to?! Usta też mi ktoś przycisnął, tak mocno, że aż się bałam, że zaraz zęby stracę. Usłyszałam jedynie cichy chichot i za chwilę poczułam... mocne uderzenie w głowę. A po chwili już nic nie czułam, nie słyszałam, ani nie widziałam... 
Ocknęłam się w końcu. Rozejrzałam się, i doznałam szoku, widząc, gdzie jestem. Byłam na dachu jakiejś kamienicy! Spojrzałam w dół i aż mi się w głowie zakręciło. 
- O matko - wyszeptałam - jak ja tu się znalazłam?! Kto mnie tu zaciągnął?! 
Właśnie się rozglądałam, jakby tu zejść na ziemię, gdy ktoś mnie nagle złapał od tyłu. To... Hans się przyczaił. To on jest wszystkiemu winny! Tak samo jego współtowarzyszka, która również była na dachu i niesamowicie się cieszyła. 
- Co, myślałaś, że jak uciekniesz z piwnicy, to już koniec? - odezwała się złośliwym tonem. - Teraz to już naprawdę będzie koniec! Zaraz będziesz fruwała! 
- Dokładnie - wtrącił się Hans. - Marco jak będzie wracał z treningu, to zobaczy tylko mokrą plamę na chodniku! Hahahahaha! 
- Myślała że wygra z nami - zaśmiała się podle moja prześladowczyni. - Teraz już cię ukochany nie uratuje! 
Bałam się odezwać. Krew uderzyła mi do głowy. Nie miałam pojęcia, co robić. Czułam, że zaraz nastanie mój koniec. Nie tak sobie to wyobrażałam... 
Łzy zaczęły mi lecieć, czułam przerażającą bezradność. 
Hans pociągnął mnie na krawędź. Zaczęło mi łomotać serce, czułam przerażenie i lęk, jakiego w ogóle w moim życiu nie powinno być! 
- Zaczynamy odliczanie - obwieściła Caro. - Dziesięć, dziewięć, osiem... - mówiła to takim tryumfującym tonem. 
Nie wytrzymałam, zaczęłam wrzeszczeć... 
- Ratunku! - krzyczałam. - Niech ktoś mi pomoże! Pomocy!!! 
- ...trzy, dwa, jeden!!! - zawołała Caro. - LECISZ! 
Hans mnie ostro zepchnął, zaczęłam wrzeszczeć... i w tym momencie... 
Otworzyłam oczy, zerwałam się z łóżka z dzikim wrzaskiem. Uświadomiłam sobie zaraz, że to był jedynie bardzo, ale to BARDZO koszmarny sen. 
Byłam rozdygotana, pobiegłam do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą. Okazało się, że jest dopiero druga w nocy. Zapewne swoim wrzaskiem obudziłam Marco. 
Nie myliłam się, przyszedł za mną. 
- Nadia, skarbie, co się stało? - odezwał się czułym tonem, nie wyglądał na złego za to, że go obudziłam. Niechcący zresztą. 
- Miałam taki koszmarny sen - powiedziałam, jeszcze nieco roztrzęsiona, i się przytuliłam mocno do niego. - Moi prześladowcy mi się przyśnili... chcieli mnie z kamienicy zepchnąć... 
- Ja ich pozabijam... co oni z tobą zrobili przez te trzy dni - w głosie Marco malowało się wyraźne oburzenie. - Nie przejmuj się kociątko, to tylko zły sen! Ze mną jesteś absolutnie bezpieczna, zapamiętaj - wyszeptał i mnie pocałował w czoło. 
- Taki cudny wieczór, a taki zły sen... - westchnęłam. 
- O czym ty myślałaś przed zaśnięciem? Nie analizuj już tego uwięzienia - powiedział mój luby. 
- Oj wiem, wiem... - powiedziałam. - Chodźmy już do łóżka! Wybacz, że cię obudziłam. Jutro na treningu musisz być przecież wyspany... 
- Nic nie szkodzi - powiedział. - Wypiję kawę rano, jakby co. 
Poszliśmy więc do sypialni, przylgnęłam do mojego ukochanego najbardziej jak mogłam. 
- A teraz śpij dobrze... słodkich snów, skarbie - powiedział cicho blondyn i pocałował mnie w policzek. 
- Wzajemnie - odparłam i zamknęłam oczy. O matko... miałam nadzieję nie mieć więcej takich koszmarnych snów. 


W środowy poranek obudziłam się na szczęście już bez wrzasku, nie miałam drugiego koszmarnego snu. Uff! 
Marco jeszcze spał. Pomyślałam, że zrobię dla nas śniadanie. Wzięłam zatem prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół. 
Co by tu pysznego zrobić, zastanawiałam się. Nagle mój wzrok padł na gofrownicę, robiącą gofry wyglądające jak logo BVB. Widziałam takie gofrownice w oficjalnym sklepie Borussii. Marco musiał tam kupić. 
Zobaczyłam, czy byłoby z czym zrobić te gofry. Był sos czekoladowy, bita śmietana w sprayu... Więc do dzieła, pomyślałam. Marco będzie zadowolony. 
Wyciągnęłam gofrownicę z pudełka, wypadła nagle jakaś kartka. Rzuciłam na nią okiem i padłam gradem. To było... wspólne zdjęcie Caro i Marco! Skąd ono się tam wzięło?! Na zdjęciu była też data, to zdjęcie pochodziło na pewno z czasów, kiedy niestety jeszcze byli razem. Na szczęście, ten okres Marco już ma za sobą dawno. 
Ale i tak poczułam ukłucie serca, jak zobaczyłam mordę tej głupiej krowy. 
Wiedziałam, co z tym zdjęciem zrobić. Porwałam je bez skrupułów i wyrzuciłam do kosza. 
Zajęłam się przygotowywaniem gofrów. Już kończyłam, gdy na dół zszedł Marco. W samych bokserkach. 
- A tobie nie za gorąco? - zaśmiałam się. 
- Jak ciebie widzę, to zawsze mi ciepło - stwierdził. - Czemu już z łóżka uciekłaś? Myślałem, że... 
- Też cię kocham - powiedziałam i go uściskałam, wiedziałam, że o to mu chodzi. Oj, ja również po tej rozłące nie mogłam się nim nacieszyć. Kochany blondyn! 
- Widzę, gofry robisz - uśmiechnął się Marco. - Wiesz co lubię! 
Cmoknęłam go tylko na to w usta i wyciągnęłam ostatnie gofry. Zaczęłam je polewać, a Marco poszedł się umyć i ubrać. Znalazłam w szafce butelkę coca-coli! Ja to mam nosa. 
Gdy Marco wrócił, postanowiłam, że poruszę temat jego uroczego tatuażu na ręku. 
- Marco, a ja mam takie pytanie... - zaczęłam.
- Wal śmiało, nie dygaj - zaśmiał się mój rozmówca. 
- Co cię tchnęło do zrobienia tatuażu? Nigdy wcześniej nie pytałam chyba - powiedziałam. 
- A wiesz... chciałem po prostu mieć taką trwałą ozdobę. Przemyślałem to wiele razy - odparł. - Namawiałem też sporo razy Mario do zrobienia tatuażu, ale się nie dał przekonać. 
- Może boi się bólu? Słyszałam, że to bolesne - powiedziałam. - Sama bym się bała. 
- Oj tam, da się przeżyć - powiedział. - A może Ty byś sobie zrobiła? Chętnie ci zafunduję... 
- Matka by mnie zabiła - stwierdziłam. 
- Dorosła jesteś - powiedział ze zdziwieniem. - Na przykład... ja bym sobie zrobił połówkę serca na ramieniu i ty to samo. Na znak naszej miłości. Ale ja cię do niczego absolutnie nie zmuszam, kochanie - powiedział, patrząc mi czule w oczy. 
Zaintrygował mnie ten pomysł. Postanowiłam to przemyśleć. Może faktycznie nie jest to taki straszny ból? Zresztą... z Marco wszystko da się przeżyć. 
- Wiesz co? Przemyślę to - powiedziałam. 
- Ale wiesz, nie zmuszam cię - powtórzył. 
- Ależ ja wiem o tym, bejbe - powiedziałam ze śmiechem i położyłam mu głowę na ramieniu. - Odprowadzić cię na trening? 
- Byłbym wniebowzięty - powiedział Marco. - Właśnie, musisz się żywa Moritzowi pokazać! On też wiedział o twoim zaginięciu i również się martwił. 
- Cały klub pewnie już wie - mruknęłam. - Jestem sławna - zaśmiałam się. 
- Jeśli chłopakom rozgadał, to możliwe - stwierdził. - Moritz czasem za dużo gada, ale i tak go bardzo lubię. 
- To się zbierajmy! Bo jak się spóźnisz, to ci Jurgen da w kość - powiedziałam. 
Marco spojrzał na zegar i zrobił wielkie oczy. 
- Faktycznie, chodźmy szybko - pokiwał głową. 
Zagadaliśmy się nieco. Więc szybko się przygotowaliśmy i wyszliśmy. 


// ocenę tego rozdziału pozostawiam Wam :) 
comment, please :D 
pozdrawiam czytających <3 

12 komentarzy:

  1. ; ))
    chwilowo dałam się podpuścić i myślałam, ze to kolejne porwanie xd
    fajny, fajny!
    zapraszam do mnie:
    jakciewidzetopiszcze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie fajnie mam nadzieje ze ta yebnieta Caro juz sie odpieprzy, rzygam nią. Powiem szczerze ze nie przeszkadza mi to ze w realu rozstala sie z marco xd. Zapraszam do sb dogwizdka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham :3 pisz dalej <33 mam nadzieję, że jutro następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu dużo pisać świetny jak zawsze ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny, czekam na kolejny rozdział :)
    zapraszam do mnie :
    krok-w-strone-lepszego-zycia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Weź już myślałam, że ci debile nigdy nie odpuszczą! xd ale uf... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super <3
    Rozdział świetny, ciekawy :)
    Zapraszam do mnie : http://footballforever12.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham to opowiadanie :D Już nie mogę się doczekać kolejnego! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Super opowiadanie !!!!! ;D
    Wpadniesz i skomentujesz>? http://wzyciupieknesatylkochwile1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiaaaaam cię za to co robisz ;**
    http://krejzolka-blog-bvb.blogspot.com/ zapraszam ;D

    OdpowiedzUsuń