wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 21

To chyba była najgorsza podróż w moim całym 19-letnim życiu. Caro podczas jazdy co jakiś czas się odwracała do mnie i złośliwie się uśmiechała. Leciały mi z oczu łzy, nie miałam pojęcia, co począć. Zastanawiałam się, co Marco zrobi, gdy wróci do domu, a mnie tam nie będzie. Na pewno się zmartwi... jak wtedy, kiedy wróciłam późno od wróżki.
No właśnie! Co przepowiedziała mi wróżka? Śmierć w samotności! A jeżeli to nadszedł ten moment?! 
- A ty co tak się zamyśliłaś, co? - zagadnęła Caro tym swoim nieznośnym tonem. - Możesz sobie teraz jedynie wspominać ukochanego, bo już go nie zobaczysz! Postaramy się o to! 
Chciałam jej coś odpowiedzieć, odgryźć się, ale knebel mi nie pozwalał. Drżałam jedynie z lęku. 
Dojechaliśmy na jakieś osiedle, Hans zaparkował przed jakimś domem. 
- Kathrin, idź się rozejrzyj - powiedziała Caro. 
Kathrin spełniła polecenie. 
- Nikogo nie ma - powiedziała. - Chodźcie. 
Nie miałam szans uciec. Miałam związane ręce i nogi. Nawet krzyczeć nie mogłam, jedynie się wiercić. Gdy mnie cała trójka wyciągała, próbowałam się wiercić jak mogłam, ale nic to nie dało. 
Nie wiedziałam, czyj to był dom. W środku było nieposprzątane, kompletnie nieogarnięte... 
- Ty suko! Przestań się wiercić! - syknął Hans, i uderzył mnie w policzek, co spowodowało większy strumień łez. Caro zaczęła się podle śmiać. 
- Trzeba było rozbijać mój związek?! - Caro mnie uderzyła w drugi policzek. - Trzeba było?! Teraz masz za swoje! 
Znieśli mnie do... piwnicy. Rozcięli sznury, ściągnęli knebel. Już nie miałam sił się bronić... już myślałam, że to koniec. 
- Posiedzisz tu trochę, i zobaczysz, że zmiękniesz - powiedziała Caro. Roześmiała się z tryumfem, i wyszła ze swoimi kompanami. Próbowałam od razu uciec, rzuciłam się, ale zamknęli drzwi na klucz. Byłam uwięziona! Nawet komórki ze sobą nie miałam, bo zostawiłam ją w domu, aby się naładowała... 
Wybuchłam głośnym płaczem, nie miałam pojęcia, co teraz ze mną będzie. 



(Marco) 

Wracałem w dość dobrym humorze do domu. W szatni powiedzieliśmy sobie, że za tydzień na pewno wygramy. Nie mogłem się doczekać, aż już będę w domu i spotkam moją ukochaną... 
- Kochanie, wróciłem - zawołałem. - Nadia, skarbie... 
Nikt nie odpowiadał. Zauważyłem, że jej komórka leży i się ładuje. Nawet nie mogłem zadzwonić do niej... 
Obszukałem wszystkie pokoje, ani śladu Nadii. Było już bardzo późno, a poza tym obiecała mi, że będzie na mnie w domu czekać. 
Nie okłamałaby mnie przecież... 
Postanowiłem nie kłaść się spać, i poczekać, a może wróci... 
Czekałem, i czekałem. Była już prawie pierwsza w nocy, a moja ukochana dalej nie wracała.
- Coś musiało jej się stać... - powiedziałem cicho do siebie. - Nadia, skarbie, gdzie jesteś?! 
Zaczęłem płakać jak dziecko. Wprawdzie to niemęskie, ale musiałem dać upust uczuciom. Nie tak wyobrażałem sobie ten wieczór... 
W naszej sypialni stała nasza szafa. Podeszłem do niej, ubrania Nadii tak słodko pachniały... wziąłem jej bluzkę i wtuliłem w nią twarz. 
Nie miałem co ze sobą zrobić. Nie mogłem usnąć. Tak pusto było w tym domu... i przeraźliwie cicho. Aż się bałem tej ciszy.
Wiedziałem, że muszę coś zrobić jutro, jeżeli mój skarb nie wróci. Postanowiłem się położyć i spróbować doczekać następnego dnia. 
Rano poduszka była mokra od łez... 


** 

Obudziłam się wczesnym porankiem na jakimś starym materacu, który leżał w tej piwnicy. Nagle poczułam, że COŚ przeze mnie przebiega! To była mysz.
- AAAAAA! - wrzasnęłam i podskoczyłam. - Mysz! 
Nagle usłyszałam również czyjeś kroki. Drzwi się otworzyły i stanął w nich Hans.
- A Ty czego się wydzierasz od samego rana?! - ryknął. 
- Wypuść mnie stąd! - zawołałam. - Nie możesz mnie więzić... 
- A właśnie że może - powiedziała złośliwie Caro, która przyszła za Hansem. - Marco cię nie znajdzie, już my się o to postaramy. 
- Jeszcze zobaczymy - krzyknęłam. 
Hans i Caro wyszli. Zastanawiałam się, czy są parą. 
- Marco, tęsknię... - wyszeptałam ze łzami w oczach. - Tyle bym dała, żeby się teraz do Ciebie przytulić... 
Podeszłam do umywalki będącej w tej piwnicy i chlusnęłam sobie zimną wodą na twarz. Powoli zaczynałam odczuwać głód, a Caro z pewnością nawet suchą bułką mnie nie uraczy... 


// wybaczcie, że taki krótki, następny będzie dłuższy :) 
bardzo proszę o pozostawienie komentarza, to motywujące :D 

3 komentarze:

  1. Boże wiesz jak ja się wystraszyłam?! Wchodzę sobie jak gdyby nigdy nic na bloggera. Klikam w twój blog ii........ komunikat że blog został usunięty O.o Wpadłam w atak paniki, ale na szczęście udało mi się go znaleźć. Trochę na około ale się udało <3
    Kocham Twojego bloga <3
    Ni mogę się doczekać następnego odcinka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff znalazł się :D mi wyskakiwało ,że blog usunięty , czy coś :D ale wchodzę dzisiaj i normalnie :D
    Świetny rozdział ! Caro jest tak irytująca !!! pięknie wcisnęłaś tą postać . Czekam na następny ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham twojego bloga <33 też prawie zawału dostałam jak przeczytałam, że blog został usunięty! ale wchodzę dziś i jest :D kiedy następny?? już nie mogę się doczekać *.*

    OdpowiedzUsuń