Czwartek, piątek i wreszcie sobota - dzień meczu z Eintrachtem! Dowiedziałam się również, że Cathy także ma zamiar się wybrać. Byłam bardzo zadowolona z tego powodu.
Spotkanie miało zacząć się o 15:30. Marco miał trening o 12:00.
Mogliśmy sobie długo się wylegiwać w łóżku tego dnia. Skorzystaliśmy z tego. Leżałam obok mojego przystojniaka, wsunęłam mu rękę pod koszulkę i poczułam wyraźne bicie jego serca.
- Skarbie... - odezwał się Marco.
- Tak?
- Mam nadzieję, że dziś będziesz mnie ładnie dopingować na meczu - powiedział.
- Oczywiście że będę - powiedziałam. - Z Anią i Cathy. Wiesz, już nie mogę się doczekać tego meczu...
- Ja też - zaśmiał się cicho mój ukochany i przyciągnął mnie do siebie. - Mamy jeszcze sporo czasu dla siebie...
- I ja to lubię - powiedziałam i cmoknęłam Marco w policzek. - Uwielbiam każdą chwilę z tobą spędzać...
- A myślisz, że ja nie? Kochanie, Caro nie dawała połowy tego, co Ty. Ty jesteś kompletnie inna... sprawiłaś, że jestem bardziej szczęśliwy i bardziej cieszę się życiem.
Ach, uwielbiałam, gdy Marco tak zapewniał mnie o swojej miłości. Ale o Caro nie chciałam rozmawiać.
- Kocham, gdy tak do mnie mówisz - powiedziałam rozmarzona. - Ale nie rozmawiajmy o tej głupiej małpie. Tyle krwi nam napsuła...
- Jak sobie życzysz - powiedział Marco czule. - O, dopiero 9:00, a ja trening mam o 12:00.
Nawet zegar w naszej uroczej sypialni miał logo Borussii.
*
Po długodystansowym wylegiwaniu się poszliśmy na dół, zjeść śniadanie. Zrobiłam gofry z dżemem i bitą śmietaną.
Po śniadaniu siedzieliśmy przed telewizorem, oglądając skróty meczów ligi hiszpańskiej.
Zbliżała się godzina 12. Dla mojego lubego czas był iść na trening.
- Nadia, skarbie, odprowadzisz mnie? - zapytał Marco.
- Chętnie.
- To zbierajmy się, trener nie lubi, kiedy ktoś się spóźnia.
- Typowy Niemiec - pomyślałam.
Przyszliśmy dziesięć minut przed czasem. Mario i Robert już byli i kopali piłkę.
- Papużki nierozłączki - zawołał Mario.
- Sweet sweet - wtórował mu Robert.
- Bardzo śmieszne - stwierdziłam. - Zaraz was zostawiam, macie się przygotować na mecz! Liczę na zwycięstwo - dodałam z uśmiechem.
- Dobrze powiedziane! - usłyszałam trenera Borussii, Jurgena Kloppa. - Chłopaki, dziś trudny mecz.
- Więc ja uciekam - powiedziałam. - Do zobaczenia!
Gdy byłam już przy wyjściu, usłyszałam Marco.
- Nawet buziaka mi nie dała na pożegnanie.
Specjalnie pewnie tak głośno to powiedział. Więc odkrzyknęłam :
- Nadrobię to!
Roześmiałam się i poszłam do domu. Miałam świetny humor od rana. Miałam też nadzieję, że z takim humorem zakończę ten dzień...
*
Gdy już nadszedł czas pójścia na mecz, ruszyłyśmy do świątyni Borussii razem z Anią i Cathy.
- Wir sind, wir sind, wir sind die schwarz gelbe macht... - nuciła Cathy. - Wir sind die macht im Ruhrpott!
- Ta piosenka bardziej pasuje na derby z Schalke - powiedziałam.
- Racja - powiedziała Ania. - Znacie "Ole Jetzt kommt der BVB" ?
- No jasne - zawołałam radośnie. - Borussia, Dortmund ist dein zuhause! Borussia, trickst jeden gegner aus!
- Borussia, hier kommt der BVB! Borussia, der Funclub singt ole! - dokończyła za mnie Ania i we trójkę głośno zaśpiewałyśmy "OLE! JETZT KOMMT DER BVB!" i się roześmiałyśmy.
- Wariatki - powiedziała Cathy.
Na stadion zmierzało wielu ludzi. Czarno-żółta rodzina.
- Chodźmy piwko kupić - powiedziała Cathy.
- Dobry pomysł - powiedziałam.
- Wy pijaczki, będziecie tyle piły, to wylądujecie na meetingach AA - zaśmiała się Ania.
- I kto to mówi - powiedziałyśmy jednocześnie z Cathy.
Kupiłyśmy popcorn, złotą oranżadę z procentami i zasiadłyśmy na trybunach. Czekałyśmy, aż drużyny wyjdą na boisko. W końcu wyszły, duma Westfalii i Eintracht Frankfurt. Przywitanie i start!
Ależ świetna pierwsza połowa! Marco i Łukasz strzelili po golu! Niestety, w drugiej Eintracht wyrównał na 2:2. Wprawdzie później Mario strzelił gola na 3:2, ale Eintracht wyrównał na 3:3 i takim wynikiem mecz się zakończył. Trudno, zawsze lepszy remis niż przegrana. Za tydzień będzie lepiej, pomyślałam.
Wysłałam Marco SMS z treścią, że ładnie zagrali i że będę czekać na niego w domu. Moje kumpelki rozeszły się do siebie, ja szłam sama dalej. Było już nieco ciemno. Jednak ja szłam spokojnie i nie myślałam, że może zagrażać mi niebezpieczeństwo...
*
Było pusto na ulicy. Już daleko do domu nie miałam. Nagle odniosłam wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Odwróciłam się, rozejrzałam dokładnie i jakieś 20 metrów ode mnie szły jakieś dwie osoby, ale nie mogłam rozpoznać ich twarzy. Postanowiłam, że nie pokażę, że się boję. Szłam dalej pewnie, ale te osoby szły coraz szybciej i były coraz bliżej mnie. Odwróciłam się, i zobaczyłam... Caro i Hansa. Wiedziałam, że muszę uciekać i to jak najszybciej! Z ich min wyczytałam, że nie mają przyjaznych zamiarów.
- Łapmy ją! - zawołała Caro.
Zaczęłam biec jak najszybciej mogłam. Już daleko nie miałam. Oni puścili się za mną. Wpadłam w panikę, bałam się, że zaraz mnie złapią...
Poczułam nagle uderzenie w głowę szklaną butelką. Przewróciłam się na ziemię. Próbowałam od razu wstać, ale Hans mi na to nie pozwolił. Miał uszykowany sznur, chustę. Związał mi nogi i ręce, Caro nałożyła mi knebel. Próbowałam się wyswobodzić, ale na marne. Z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Obiecałam Marco, że będę na niego czekała w domu. A teraz? Co oni ze mną chcą zrobić?!
Nagle podjechał jakiś samochód. Za kierownicą siedziała Kathrin, koleżanka Caro, którą już niestety zdążyłam poznać.
- Macie ją? - zapytała z uśmiechem. - To do bagażnika i jedziemy w umówione miejsce.
Dostałam ataku paniki, miałam ochotę się wydzierać i krzyczeć o pomoc, ale knebel mi na to nie pozwalał. Wsadzili mnie do bagażnika terenówki, jak worek kartofli, i gdzieś ruszyli. Caro cały czas się złośliwie śmiała. A mnie cholernie zaczęła boleć głowa, nie tyle od uderzenia butelką, co od stresu i przerażenia.
Caro odwróciła się do mnie i uśmiechnęła mściwie. A w mojej głowie coraz bardziej wzbierało się przerażenie i lęk.
- Teraz pożałujesz - powiedziała mściwym i złośliwym głosem. - Marco już cię żywej nie zobaczy...
// comment, please :)
świetne jak zawsze! :> Czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńMatko, jak strasznie, mogliby tą suke w końcu zamknąć. Czekam na kolejny. Zapraszam do siebie http://dogwizdka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetne, naprawde !!
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
http://marco-reus-bvb.blogspot.com/
Czekam z niecierpliwością ;D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńZapraszam wszystkich do siebie:
http://manutdlov.blogspot.com
świetny, z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńzapraszam również do siebie:http://lukasz-zosia-story.blogspot.com/
ciekawy rozdział pisz szybko nowy
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://kolllorowe.blogspot.com/
nieodporneserce.blogspot.com
koocham *.* ciekawe co zrobi Marco <33 kiedy następny..?? już nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńEj kurde ile razy ją bedą jeszcze zamykać.
OdpowiedzUsuńPS. masz zrytą banię.lol